Już naszą małą tradycją staje się to, że na długi majowy weekend wybieramy się do jakiegoś polskiego miasta, by złapać trochę oddechu od codzienności. Rok temu wybór padł na Kraków, w tym zaś pojechaliśmy na kilka dni do równie urokliwego Wrocławia. Spacerowaliśmy, odkrywaliśmy pyszne miejsca, a także cieszyliśmy się przez kilka dni cudownym widokiem na Wrocław, dzięki temu, że nocowaliśmy w Sky Tower. Zgodnie uważamy, że przede wszystkim dla tego widoku warto było tu przyjechać z samej północy Polski 🙂

Weekend we Wrocławiu – gdzie nocować?

Jakieś dwa lata temu, przed naszą wycieczką do Pragi, również zatrzymaliśmy się na chwilę we Wrocławiu. Wtedy też pierwszy raz wjechaliśmy na punkt widokowy Sky Tower, czyli na 49-te piętro. Zdecydowaliśmy się na wjazd nocą i widok na Wrocław zrobił na nas wtedy duże wrażenie. Paradoksalnie, choć mam lęk wysokości, i tak uwielbiam wchodzić/wjeżdżać na wszelkie punkty widokowe 🙂 Nasza fascynacja widokiem ze Sky Tower nie minęła i w tym roku postanowiliśmy zatrzymać się w jednym z ich apartamentów na czas majówki, by móc cieszyć się imponującym widokiem na Wrocław trochę dłużej.

wroclaw-5

wroclaw-7

Dostałam od was już kilka wiadomości z pytaniem czy polecam i jestem zadowolona z noclegu w tym miejscu. Nie mam żadnych wątpliwości – zdecydowanie jestem zadowolona. W trakcie drogi do Wrocławia z nudów przeczytałam sporo negatywnych komentarzy na booking.com dotyczących apartamentów Sky Tower i muszę przyznać, że większość z nich to bzdury wyssane z palca albo po prostu ja miałam jakieś dziwne szczęście 😉 Okay, irytujące trochę jest dzwonienie do ochroniarza, by otworzył bramę na parking (bo nie dostajemy żadnego pilota ani przy wjeździe/wyjeździe nie odbiera się też automatycznie żadnych biletów parkingowych), ale w naszym przypadku musieliśmy kontaktować się z nim tylko dwa razy, bo poruszaliśmy się później po Wrocławiu pieszo, więc nie było to szczególnie uciążliwe. Nasz apartament wyglądał na żywo jeszcze lepiej niż na zdjęciach, a widok z naszego 39-tego piętra powalał z nóg! Do tego stopnia, że gdy obudziłam się raz o godz. ok. 5 rano, zamiast przewrócić się na drugi bok, ruszyłam po aparat, bo widok budzącego się Wrocławia (całego we mgle) i wschodzącego słońca był przepiękny! Zdjęcia oczywiście zupełnie nie oddają klimatu tego miejsca, więc polecam sprawdzić osobiście 🙂

wroclaw-sky-tower

 

A gdzie zjeść?

We Wrocławiu trafiliśmy na bardzo ładna pogodę, więc naszym głównym pożywieniem były oczywiście lody 🙂 Do lodów w Gdańsku jestem szczególnie zrażona, bo jeszcze nie udało mi się zjeść tutaj nic godnego polecenia (na oku mam jedną nową lodziarnię, którą będę niedługo testować – w niej nadzieja*), więc cieszyłam się jak dziecko, widząc dużą ilość lodziarni we Wrocławiu wręcz na każdym kroku. Polish Lody (plac Bema) poznaliśmy już dwa lata temu (a teraz odstraszała nas bardzo długa kolejka, która ani na chwilę się nie zmniejszała przez calutki dzień), więc przetestowaliśmy lodziarnię o wdzięcznej nazwie Lizing (ul. Świdnicka 30/32). Nie zawiedliśmy się (ich sorbety szczególnie mi przypasowały), więc wróciliśmy do nich i następnego dnia. Jakież było moje zdziwienie, gdy odkryłam zupełnie przez przypadek drugi punkt Polish Lody (plac Kościuszki). Co najważniejsze, o dziwo zupełnie bez kolejki. Skoro więc nie było kolejki, skusiliśmy się i na ich lody, by przypomnieć sobie znany już smak. Lody były dobre, ale dwa lata temu ich sorbet truskawkowy smakował mi jakoś bardziej.

* Udało mi się w końcu znaleźć dobre lody w Gdańsku – polecam Altanę Smaków na św. Ducha 🙂

lody-wroclaw

Dosłownie wszędzie widziałam zachwyty nad śniadaniami, które serwują w Di Cafe Deli (ul. Powstańców Śl. 95, Sky Tower), więc skoro już nocowaliśmy w Sky Tower, grzechem byłoby tu nie zajrzeć. Rano z trudem udało nam się znaleźć wolne miejsce. Ja skusiłam się na śniadanie w wersji słodkiej (gofry z owocami), Piotrek w wytrawnej (kanapkę z rostbefem). Wszystko pięknie podane i pyszne! Żałowaliśmy, że zarówno 1.05, jak i 3.05 ich lokal był zamknięty, bo mieliśmy ochotę na więcej.

We Wrocławiu wypróbowaliśmy też jedzenie ze słynnego food truck’a Osiem Misek (ul. Borowska 116). Ich bułka maślana z pulled pork wymiata! Pad thai też niczemu sobie, do tego jeszcze sezonowa rabarbarowa lemoniada – pycha! Piotrek najchętniej przez całą majówkę stołowałby się u nich, ale następnego dnia zaciągnęłam go na obiad do Nadodrza (ul. Drobnera 26A) – tu też nie zawiedliśmy się na jakości i zjedliśmy smaczny obiad.

wroclaw-restauracje

Kolejnego dnia mieliśmy w końcu wypróbować Piec na Szewskiej – ul. Szewska 44-46 (dwa lata temu akurat mieli jakiś remont i lokal był zamknięty), ale ostatecznie pogoda trochę się zepsuła i wyjechaliśmy z Wrocławia nieco szybciej. Może do trzech razy sztuka i w końcu uda mi się sprawdzić czy faktycznie robią najlepszą pizzę w mieście? 🙂 Wzięliśmy ze sobą jeszcze na wynos kawę z Gniazda – ul. Świdnicka 36 (kusił też sernik nowojorski w witrynce, oj kusił, ale nie dałam się) i ruszyliśmy w stronę Gdańska. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze w Poznaniu na szybki obiad w Zielonej Werandzie. To miejsce, które wielbię za klimat i jak tylko jestem w Poznaniu, zawsze tu zaglądam, żałując za każdym razem, że nie mam podobnej miejscówki w Trójmieście. Kiedyś sama chyba taką stworzę 😉

wroclaw-weekend

Do Wrocławia wrócimy na pewno jeszcze nie raz, tymczasem zachęcam do śledzenia mojego Instagrama – tam wszystko pojawia się najszybciej 😉

wroclaw-panorama-noc

sky-tower2

6 komentarzy

  • Łukasz pisze:

    Niesamowite jest to, że odwiedziliście wszystkie moje ulubione miejscówki, które zawsze polecam każdemu, kto odwiedza Wrocław. Jednak blogerzy mają nosa do pysznych miejsc! 😀
    PS. Mimo, że nie przepadam za naszym jedynym miejskim wieżowcem, to zamarzyłem teraz o apartamencie w Sky Towerze. W sumie fajnie zasnąć i obudzić się z widokiem na całe miasto. Trzeba zacząć odkładać fundusze! 😀

    • Paulina pisze:

      Haha, to zrobiłam dobre rozeznanie 😉 Właśnie ten moment zasypiania i budzenia się z takim widokiem był najcudowniejszy. Mogłabym tu zamieszkać, gdyby tylko było mnie stać 😀

  • Muszka pisze:

    Oj mój kochany Wrocław mieszkałam tam kilka lat a teraz mieszkam 50 min od Wrocka:) . Kiedyś jeszcze na Szewskiej była mega pyszna Muffiniarnia ,ale ją właściciel zamknął 🙁 . Ja w czerwcu zawitam do Wrocka:)

  • Karina871 pisze:

    Ja zawsze w podróżach sprawdzam kebaby – porównuję je w różnych miastach. We Wrocławiu najbardziej smakował mi Sevi Kebab, bodajże w Magnolii. Poza tym polecam oczywiście wrocławski street art i poszukiwania krasnali 🙂

  • Ola pisze:

    Wrocław – genialne miasto!

Odpowiedz