Wbrew pozorom rogale marcińskie nie są trudne do zrobienia – są jedynie czasochłonne. Jeśli jednak macie wolny jeden wieczór i kawałek poranka, to zapewniam, że warto się skusić. Nie kombinowałam przy tym przepisie i skorzystałam ze sprawdzonych proporcji, które znalazłam w tym miejscu. Może zostać wam trochę masy makowej, ale to dobrze, bo pewnie zaraz po spróbowaniu gotowych już rogalików, będziecie chcieli zrobić powtórkę z pieczenia 🙂 Mam nadzieję, że przepis wraz ze zdjęciami krok po kroku jest na tyle szczegółowy, że bez większych problemów przygotujecie swoje własne rogale marcińskie – lepsze niż w nie jednej cukierni (i z pewnym składem).
Rogale marcińskie
Składniki:
1 szklanka ciepłego mleka
30 g świeżych drożdży
3 żółtka
1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii (albo migdałowego)
3 i 1/2 szklanki mąki pszennej
3 łyżki drobnego cukru
szczypta soli
3 łyżki masła + 200 g masła (miękkiego)
Nadzienie:
350 g białego maku
100 g masy marcepanowej
3/4 szklanki cukru pudru (można dodać zamiast cukru pudru miód)
150 g orzechów włoskich
100 g płatków migdałowych
70 g suszonych fig
70 g suszonych daktyli bez pestek
3 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej
3 łyżki śmietany 18 proc.
2 białka
4 podłużne biszkopty (pokruszone – ja starłam je na tarce)
Oraz:
1 małe jajko roztrzepane z 1 łyżką mleka (do posmarowania rogali)
1 szklanka cukru pudru + 1 łyżeczka soku z cytryny + odrobinę gorącej wody (na lukier)
posiekane migdały lub inne dodatki (do posypania)
1. Na samym początku należy przygotować rozczyn – do miseczki wlewamy 1/2 szklanki ciepłego mleka, dodajemy 1 łyżkę cukru i pokruszone drożdże. Łączymy wszystko, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na ok. 15-20 minut w ciepłe miejsce.
2. Następnie żółtka miksujemy z dwoma pozostałymi łyżkami cukru i ekstraktem (na jasną masę). W garnuszku zaś roztapiamy 3 łyżki masła. Przesianą mąkę mieszamy ze szczyptą soli, dodajemy następnie rozczyn, pozostałą 1/2 szklanki ciepłego mleka i zmiksowane żółtka. Całość łączymy i wyrabiamy. Wyrobione ciasto polewamy na koniec roztopionym masłem i jeszcze chwilę zagniatamy (do wchłonięcia masła). Staramy się, by już na tym etapie ciasto miało mniej więcej kształt prostokąta. Tak wyrobione ciasto przykrywamy folią i wkładamy na godzinę do lodówki.
3. Wyciągamy ciasto z lodówki i rozwałkowujemy na kształt prostokąta o bokach ok. 30 cm x 15 cm. Na powierzchni ciasta następnie rozsmarowujemy równomiernie 200 g miękkiego masła, zostawiając ok. pół centymetra marginesu. Zawijamy ok. 1/3 ciasta do góry, a następnie pozostałą część składamy tak, by przykryła tę pierwszą (jak na zdjęciu poniżej). Sklejamy brzegi, a potem obracamy ciasto o 90 stopni (by ułatwić sobie wałkowanie) i rozwałkowujemy tym razem na kształt prostokąta o wymiarach ok. 25 cm x 17 cm. Składamy ponownie na 3 części i wkładamy do lodówki na 45 minut.
4. Czynność wałkowania i składania powtarzamy jeszcze 3 razy (pomiędzy każdym wałkowaniem schładzamy ciasto ok. 30 minut). Gdy dojdziemy już do ostatniego wałkowania, ciasto należy złożyć, zawinąć w folię i pozostawić na minimum 5 godzin w lodówce, a najlepiej na całą noc. Ciasto następnie należy wyjąć na ok. 20 minut przed formowaniem rogalików.
5. Mak zalewamy wrzącą wodą i odstawiamy na ok. 30 minut. Zalewamy również wodą figi, daktyle i orzechy włoskie. Po tym czasie wszystkie składniki odsączamy z wody i przepuszczamy przez maszynkę do mielenia dwa razy (a najlepiej trzy), dodając jeszcze płatki migdałowe.
6. Do masy marcepanowej dodajemy cukier puder i 3 łyżki śmietany – rozcieramy mikserem. Następnie partiami dodajemy zmielony mak z bakaliami, a potem okruszki z biszkoptów i skórkę pomarańczową. Do masy na koniec dodajemy ubite na sztywną pianę białką i całość delikatnie łączymy łyżką. W razie potrzeby, gdyby masa była zbyt zbita, możemy dołożyć dodatkową łyżkę śmietany (jeśli trzymaliście się proporcji to nie będzie takiej konieczności).
7. Ciasto rozwałkowujemy na duży prostokąt (mniej więcej o wymiarach 60 cm x 35 cm). Kroimy na długie trójkąty – powinno ich wyjść ok. 14. W ten sposób otrzymamy duże rogale (niczym oryginalne), ale równie dobrze prostokąt możemy przeciąć na pół i podzielić każdy pasek na ok. 14 trójkątów. Otrzymamy wówczas więcej rogalików, ale będą mniejsze – wybór należy do was.
8. Na powierzchni każdego trójkąta rozsmarowujemy nadzienie (zostawiając niewielki margines). Podstawę trójkąta zawijamy raz, a następnie robimy nacięcie na środku (jak na zdjęciu niżej). Zawijamy do końca. Tak zawinięte rogaliki układamy na blaszce, wyłożonej papierem do pieczenia, zostawiając spore odstępy. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. 1 godzinę do wyrośnięcia.
9. Po tym czasie rogaliki smarujemy jajkiem roztrzepanym z mlekiem i wkładamy do piekarnika, nagrzanego do 180 stopni, na ok. 30 minut.
10. Wyciągamy i jeszcze ciepłe smarujemy lukrem, wykonanym z cukru pudru, soku z cytryny i gorącej wody. Posypujemy posiekanymi migdałami. Uff, rogale marcińskie w końcu gotowe! 🙂
Plakat “Po pierwsze, kawa!” – jakieslodkie
Pieklam podobne rogale już kilkakrotnie. Na 11 listopada pewnie znów takie upiekę, są pyszne:)
Też uwielbiam! 😉
Wyglądają wspaniale ale wykonanie rzeczywiście wymaga sporo czasu i samozaparcia,
choć efekt końcowy z pewnością wynagradza cały trud 🙂
Ja co roku w listopadzie przymierzam się do rogali marcińskich
ale jeszcze nigdy się nie odważyłam i na przymiarkach się kończy…
Oj wynagradza zdecydowanie! 😉 Ja w tym roku w końcu skusiłam się zrobić je pierwszy raz samodzielnie w domu 😉
a ja dziś poszukiwałam masy marcepanowej… i jedyna jaką znalazłam, to taka z 21% migdałów, a reszta to emulgatory i inne ścierwa… no dramat.
Z masy marcepanowej można ewentualnie zrezygnować 🙂
Trudne przedsięwzięcie… ale warto się potrudzić, bo wyglądają wspaniale:-) To plakat czy taca?
Zdecydowanie warto 🙂 To plakat -> http://jakieslodkie.pl/produkt/plakat-po-pierwsze-kawa/
Uwielbiam rogale marcińskie, choć z reguły w połowie jestem już pełna. Zawsze zastanawiałam się, jak się je robi. I proszę, akurat na Świetego Marcina dostałam przepis. Chyba go wypróbuję. 🙂
Też jestem zwykle w połowie pełna, bo te oryginalne rogale są ogromne 😉 Ale w wersji domowej można zrobić mniejsze 😉
Przepiękne rogale! Może nie powinnam się przyznawać, bo to wstyd, ale rogale marcińskie jadłam tylko raz w życiu i to jeszcze takie z Biedronki! Katastrofa 😀
Te Twoje wyglądają obłędnie i mam ochotę zeżreć ekran 🙂 Chętnie bym je zrobiła, ale obawiam się, że zabraknie mi do nich cierpliwości… 🙁
Ps. fantastyczny blog! Zostaję tu na stałe bo szukałam właśnie jakiegoś nowego, smacznego bloga, a Twój wydaje się być idealny <3
Fakt, ich przygotowanie wymaga “trochę” cierpliwości 😉
Dziękuję za miłe słowa – proszę się rozgościć 😉
ja do tej pory piekłam rogale z przepisu bajaderki, może w tym roku pora na zmianę 😉
Ufff, uwielbiam rogale! Jednakże nigdy nawet nie próbowała się zabrać do ich własnoręcznego wykonania. Kojrzą mi się z ciężką i żmudną pracą. Tym bardziej iwelki podziw dla Ciebie! A zdjęcie są takie, że już mi ślinka cieknie…
Wyglądają pysznie, takie malutkie)))
Pracochłonne, ale ich smak wynagradza wszystkie trudy 🙂 Nasi domownicy za nimi przepadają, a ten przepis też postaramy się wypróbować 🙂
Pozdrawiamy
Hej! Rogale wyglądają przepięknie! Tym bardziej mi żal, bo miałam na nie straszną ochotę i byłam zdeterminowana, żeby je upiec. Niestety – nie mam maszynki do mielenia 🙁 Pewnie inaczej sobie z tym nie poradzę?